No i zaczęło się- mogę z wątpliwą przyjemnością ogłosić, że sezon ślubno-weselny uważam za otwarty.
Już nigdy więcej bycia gościem w pracy!- prędzej kupię turboopiekacz do kanapek niż zrobię zdjęcia na prezent.
Moje nerwy są też zbyt słabe by znosić pytania "kamerzysty" o to czy mam zamiar robić zdjęcia pod słonce. Niemożliwością jest na trzeźwo czuć klimatu tak ciężkiej imprezy, dlatego jedyne co mi pozostawało w przerwach pomiędzy pstrykaniem zdjęć, to pogrążanie się w aweselności i obserwowanie potworków stojących dumnie na stołach i cieszących się z tego całego absurdu który mnie otaczał.
www.youtube.com/watch?v=8Y5RRk0uZrI