Tabelki czasowe robią nam źle na głowy.
A urlop to jest takie coś, co w skali roku zdarza się rzadko, i gdy już się zdarzy, człowiek uświadamia sobie ograniczenie.
Jedziemy, mamy plan - pleść, zaplatać, malować i strzyc, bawić się i odpoczywać.
Potem przychodzi taki pan i chce coś zrobić na głowie szałonego, ale tak żeby do poniedziałku zeszło bo jest urzędnikiem.
Nikt nie pyta, kim jesteś bo wszyscy się bawią i nie pamiętają o tabelkach.
A potem jest poniedziałek, urlop się kończy i znikają irokezy.